No trochę mi zeszło...
Zamieszanie przedświąteczno-poświąteczne sprawiło, że na blogowanie nie było czasu. Na szczęście udało się coś tam porobić. Przede wszystkim skończyłam SAL-owy styczeń z kalendarza Lizzie Kate. Bałwanek wygląda tak:
Jestem z niego tak średnio zadowolona :/ Jak to jest, że na jednej robótce krzyżyki się pięknie układają a w innej wychodzą paskudy??? Guziczek przyszyłam jeden, bo wydaje mi się, że ten malutki, który mam i tak jest wieeelki :) No nic to, pierwsze koty za płoty. Przygotowałam już niteczki i kanwę na luty i zabieram się do pracy.
W grudniu powstały dwie karczochowe choineczki, jakieś 20 cm wysokości.
Oprawiłam też wyhaftowanego wcześniej ptaszka, którego pokazywałam tutaj. Na nim właśnie krzyżyki wyszły o niebo lepiej niż te bałwaniaste :P
Teraz wisi na firance w pokoju.
Na koniec jeszcze moja pierwsza krzyżykowa robótka odnaleziona gdzieś w szafie. Ta też wyszła nieźle :)
To na tyle dzisiaj. Idę rozdzielić dzieci, bo się biją...
Przepiękne prace, ja tam w Januarym nie widzę żadnych błędów. A Kubuś fantastyczny
OdpowiedzUsuńElu, dzięki za miłe słowa :) Może chcesz Kubusia na poduszkę? Tylko on mały jest, jakieś 10cm na 10cm.
OdpowiedzUsuńChoinki są cudne, strasznie mi się podobają ;o) SALowy obrazek jest świetny, nie wiem czy to kolory są takie jak w rzeczywistości ale opcja popielata bardzo mi się podoba ;o) no i świetnie pasuję ;o) I nie narzekaj mi tu na krzyżyki bo masz jak od linijki ;o)
OdpowiedzUsuńNo pewnie że chcę zawsze się przyda. dziękuję
OdpowiedzUsuń