Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Zakochałam się...

...ostatnio w naszyjnikach, najlepiej takich obfitych. Oglądałam piękne lniane naszyjniki z koralikami. Przeszukując internet w poszukiwaniu sposobów na wykonanie takiego cuda natknęłam się na blog Kasi. Pokazała tam naszyjnik z nici robiony na szydełku (spójrz tutaj). Ponieważ z szydełkiem jako tako się lubimy doszłam do wniosku, że spróbuję. Oto, co wyszło:







Nie wiem, czy nić jest lniana - taka była w domu, na szpulce (sporo jej jeszcze zostało, więc może coś powstanie nowego :) ). Kamyczki są ze starego kompletu: bransoletki i naszyjnika, który dostałam chyba ze 20 lat temu (niezły ze mnie chomik). Jestem bardzo zadowolona z efektu - czekam niecierpliwie, kiedy go założę. Zostało mi jeszcze trochę kamyczków, może dorobię bransoletkę i kolczyki.


6 komentarzy:

  1. A może i siostra na coś się załapie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki :) Siostrzyczko - ustaw się w kolejce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha Karolka, tak to bywa z siostrami, wiem coś na ten temat.... ale stój w kolejce bo warto. I pozdrawiam Cie uciekinierko z Wrocławia.
    Naszyjnik Basiu wyszedł mega zejefajny!!!!

    OdpowiedzUsuń