Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

piątek, 25 stycznia 2013

Zabawy z maszyną ciąg dalszy...

Wczorajszy worek to nie wszystko, co powstało. Szukając woreczka u Gazyni trafiłam też na tutek: "Jak uszyć chustecznik" i ochoczo skorzystałam z niego :) Powstało ich pięć - dwa dla Starszaczki i jej przyjaciółki (na tych uczyłam się szyć) oraz trzy kolejne, które wypchane chusteczkami dołożę do paczuszki dla Bagragi. Niech pomogą dzieciakom :)

A teraz kilka zdjęć. Dołożyłam tasiemkę dla ozdoby, ale przy pierwszym przyszyłam ją troszkę za daleko.



 A tutaj te trzy do wysyłki :)






Mogę powiedzieć, że w kwestii chusteczników to nie jest moje ostatnie słowo :) Wciągnęło mnie a dodatkowo mam nagrodę w postaci szybkiego efektu, czego przy haftowaniu nie ma :P

3 komentarze: