Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

czwartek, 10 stycznia 2013

Jeszcze jeden SAL.

Trafiłam na blog Pelasi a tam... śliczny wzorek do haftowania jako SAL. 



Chwila zastanowienia, obejrzałam wzór i dopisałam się do listy. Zaletą jest to, że sama mogę ustalić sobie termin haftowania kolejnych obrazków. I nad tymi terminami jeszcze się zastanawiam.

Od jakiegoś czasu chcę spróbować wyszydełkować sznur koralikowy. Weraph opracowała świetne kursy, za co należą jej się wielkie podziękowania i ukłony. Nanizałam koraliki (na szczęście niedużo), pełna chęci zasiadłam do pracy, ale okazało się, że szydełko mam za malutkie :( Jutro na pewno odwiedzę swoją ulubioną pasmanterię, bo na weekend zaplanowałam sobie naukę tych sznurów i nie odpuszczę :)

2 komentarze:

  1. no to czekam na Twoje pierwsza bizuteryjke...bardzo sie ciesze na wspolna zabawe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, bawimy się razem w SALu u Hanulka. Masz bardzo fajny blog, gratuluję. Odzywam się pod opowieścią o sznurach Weraph, bo mam to szczęście znać osobiście tego "wężowego Maniaka" :-) Mogłam nauczyć się od Niej osobiście tego i owego i tylko uważaj- to strasznie wciąga... zaczęłam nieśmiało, a teraz mam całe pudło koralików... bo Weraph już tak ma- czaruje skutecznie!!!
    Za Twoje węże trzymam kciuki i będę podglądać.
    Pozdrawiam serdecznie
    Paddington Miś

    OdpowiedzUsuń