Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

niedziela, 5 maja 2013

Filcu ciąg dalszy...

Chodziła za mną, chodziła... i przyszła. Trochę zachodu mnie kosztowała, bo to jednego dnia trzeba było jechać po filc, drugiego igły i zamek kupić, potem się okazało, że nici odpowiednich nie ma... Ale zakupy lubię, więc nie ma tego złego :) Kolejne popołudnie spędziłam na rysowaniu wykroju, łatwo nie było, chociaż wzięłam sobie za wzór tildową kosmetyczkę. I nareszcie kolejny wieczór mogłam spędzić przy maszynie. Powstała taka torebka:


Kwiatek jest od Asi, zakupiłam sobie u niej na wyprzedaży :)


Tutaj widać zamek, wszywałam po raz drugi w życiu i wyszło mi!!  Jestem z siebie naprawdę dumna :D


Torebki już nie mam, zamieszkała u mojej siostry - należała jej się, ale za co... o tym w następnym poście :)

6 komentarzy:

  1. woow!
    prze śliczna, idealna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna torebka :) Po prostu NIESAMOWITA :)

    OdpowiedzUsuń
  3. noooo no nooooo- Brawo!!! cudna. A ja kupiłam filc na torebkę do haftu i chyba za cienki....

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie!
    A jaka grubość tego filcu? Też chciałam uszyć i nie mogę się zabrać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba około 3-4mm, musiałabym zapytać tam, gdzie go kupiłam, bo kupowałam macając :D

      Usuń
  5. Absolutnie rewelacyjna! :)

    OdpowiedzUsuń