Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

piątek, 26 lipca 2013

U Tuwima :)

Nareszcie w domu. Wprawdzie jeszcze bałagan po gruntownym remoncie, ale pokazać co nieco mogę, tym bardziej, że nareszcie dokopałam się do swojego laptopa.
Jedną z wakacyjnych wycieczek odbyliśmy do Łodzi, specjalnie po to, by odwiedzić Tuwima w Manufakturze i zobaczyć obszydełkowaną lokomotywę.








Pociąg robi wrażenie :) Moim dziewczynom się spodobał, chociaż hitem dla najmłodszej była fontanna :)


A ja odkryłam, że w czasie jazdy świetnie się szydełkuje bransoletki, więc zrobiłam ich trochę. Pokażę w następnym poście, jak już dokopię się do kleju i je wykończę. Na szczęście wiem, gdzie leżą końcówki :D

1 komentarz:

  1. Super wygląda ta lokomotywa. Może w drodze powrotnej z urlopu uda nam się zahaczyć o Łódź. Zobaczymy. Tymczasem do niedzieli:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń