Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

sobota, 6 lipca 2013

Calista i Wolfann

U nich spędziłam trochę czasu na III DLWC. Najpierw dwa warsztaty u Calisty. Pierwszy - bransoletka Caprice. Całej nie zrobiłam, ale najważniejsze, że wiem już o co chodzi :) 


Taki kawałek udało mi się udziergać.


Kryształki umocowane są na takiej siateczce - widok z tyłu.


Na drugim warsztacie projektowałyśmy a potem szyłyśmy płaskie bransoletki. Ta poszła mi lepiej i szybciej. Ale błąd jest, zrobił się na projekcie, który potem pięknie uszyłam :)



Koraliki wybrane?


No to do pracy :) Początek...


Tyle zrobiłam na warsztatach.


Potem trochę urosło, niedługo będzie skończona.


Trafi pewnie na razie do pudełka z pracami do wykończenia, bo w domu remont. Ale za jakiś tydzień zacznę wykończeniówki :)

Następny warsztat to szycie kwiatów z tkanin u Wolfann. Poznałyśmy kilka sposobów szycia kwiatków - z różnych materiałów. Mam oczywiście kilka do skończenia, pochwalić się mogę jednym, udało mi się go zrobić w całości. Oczywiście już go nie mam - siostra mi go zwinęła na broszkę do torebki, którą opisywałam tutaj. Ale piękny był :)




Jutro szycie kosmetyczki i torby z zamkiem u Stefci. A potem do domu, malować ściany. Zapowiada się twórczy tydzień :D

2 komentarze: