Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

niedziela, 13 października 2013

Dla Lenki.

Poznałam ją nie tak dawno, w Lubinie na warsztatach Zdolnych Rąk, które organizuje. Jest osobą energiczną, niesamowicie ciepłą, otwartą na innych i pomocną. I właśnie dlatego - kiedy straciła swój sprzęt, potrzebny do pracy - zdecydowałam się dołączyć do grupy organizującej pomoc dla Leny. W związku z tym powstała Pani Sowa. Zrobiona z bawełny kupionej w Tchibo (ha ha ha, przecież to kawa :P ).

Wycięte...


...spięte...


...Starszaczka przymierzyła oczka :)




Ponieważ Sowa jest dla osoby z wielkim serduszkiem, wszyłam kawałek tasiemki w serca :D


Sowa gotowa!



Starszaczka już zamówiła sobie taką, tylko ma być większa. Może w któryś wolny weekend...

1 komentarz: