Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

wtorek, 15 października 2013

Patchworki, mam nadzieję, że nie potworki :)

Umyśliłam sobie, że dla Malucha na łóżko uszyję patchworkową narzutę. W serduszka. I będę - z czystej ciekawości - liczyć, ile godzin mi to zajmie. Narzuta będzie z białych kwadratów z sercami naszytymi w formie aplikacji i kwadratów w pastelowe paski. Oczywiście w odcieniach różu i fioletów, inne kolory u Malucha nie przejdą :)

Na razie narysowałam sobie projekt, policzyłam wszystko, narysowałam i wycięłam serca oraz wycięłam kwadraty w paski - tu ukłon w stronę mojego S., który na imieniny w zeszłym roku uszczęśliwił mnie krążkowym nożem :) Wygląda to wszystko tak:




A zajęło na razie w sumie 3 godziny.

Wracając do Pani Sowy - jeżeli ktoś chciałby mieć ją na własność a jednocześnie wspomóc Lenkę, niech klika w obrazek  i licytuje :)


1 komentarz:

  1. Jeszcze narzuty nie widziałam, a już mi się podoba :) Ciekawe ile Ci całość zajmie. Noża krążkowego zazdroszczę i powoli się zastanawiam czy nie kupić jednak. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń