Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

poniedziałek, 19 listopada 2012

SAL u Hanulka

W ostrożnych planach na najbliższą przyszłość miałam wyhaftowanie kalendarza Lizzie Kate. Chciałam z niego zrobić pinkeepy, mam taki regał w przedpokoju, na którym będą się fajnie prezentować. Dlatego zapisałam się na SAL u Hanulka, w którym będziemy haftować właśnie ten kalendarz. SAL to taka forma, która będzie mnie mobilizować do wspólnej pracy a mobilizacji trochę w tym momencie potrzebuję.

Zapisać się można do końca grudnia, kto chce - klika w obrazek.



Zaczęłam się też bawić z Haftix-em, bo chciałabym zaprojektować sobie kilka wzorków na poduszki. Jak coś mi wyjdzie, pokażę.

2 komentarze:

  1. To powodzenia! Na mnie wszelkie zabawy dzialaja odwrotnie, trace checi na xxx :P

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli potrzebujesz bata nad soba...hihi ale zapowiadają się piękne hafciki.

    OdpowiedzUsuń