Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

piątek, 26 października 2012

Pożegnanie, ale może...

Ostatni wpis jest sprzed ponad roku... Wiele się przez ten czas zdarzyło, ale robótkowego nic, kompletnie nic. Wszystko dlatego, że od tamtego czasu walczę z paskudną chorobą.

Dziękuję Ci, Elu, że przez ten czas byłaś przy mnie. Wiele to dla mnie znaczy :)

W międzyczasie udało mi się skasować wszystkie zdjęcia, jakie były na blogu :( a nie archiwizowałam ich. Dlatego zastanowię się, co dalej zrobić z blogiem i całą resztą. Może po prostu zacznę od nowa - jeśli się zdecyduję, napiszę tutaj i zaproszę Was w moje nowe miejsce. Albo po prostu wyczyszczę bloga i zacznę od nowa tutaj. Decyzja przede mną.

2 komentarze:

  1. O tak powoli a znajdziesz właściwe wyjście.
    To bardzo miłe dla mnie, bo już kolejna osoba dziękuje mi za wsparcie, a ja przecież nic takiego nie robię, jestem, i tyle.... A że czasem troszkę bliżej, to tylko dzięki Wam, bo mi na to pozwalacie, bo wpuszczacie mnie do Waszego świata. To ja dziękuję za zaufanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Duzo zdrowia i wracaj! Gdziekolwiek, jakkolwiek, czekamy!

    OdpowiedzUsuń