Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

wtorek, 20 sierpnia 2013

Piegucha ma rację :)

Ufoki jednak należy dobijać, więc na ostatni wakacyjny wyjazd zabrałam jedynie kalendarz LK i pojechałam z mocnym postanowieniem wykończenia go. Udało mi się częściowo. Najpierw zrobiłam maj i dokończyłam sierpień.







Potem nadszedł czas na wrzesień, żeby sobie nie robić następnych tyłów. Prezentacja pierwszego września, zgodnie z zasadami zabawy.
Tutaj wszystkie cztery, które są gotowe (oprócz września oczywiście).


Brakuje jeszcze marca, kwietnia, czerwca i lipca. Marzec będzie następny, już nawet zaczęłam :)


Nadgoniłam niedużo, bo w międzyczasie udało mi się czegoś nauczyć. W następnym poście pokażę efekty, będą spore, jak na mnie :D

3 komentarze:

  1. Ojej! :P Ciesze sie, ze Cie zmotywowalam, bo o to chodzilo:) Sama sie mecze ze swoim UFOkiem i nie zycze tego nikomu.
    Trzymam kciuki dalej za jak najszybsze skonczenie kalendarza i ciekawa jestem czego nowego sie nauczylas?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz zapał. Ujarzmiasz te UFOki całkiem nieźle. Tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. rzeczywiście nadgoniłaś prace!:) Kwadraciki są ślicznie kolorowe:D

    OdpowiedzUsuń