Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

niedziela, 20 października 2013

Kiedy trzeba siedzieć w domu...

Wtedy człowiek z nudów robi pożyteczne rzeczy :P Ja zaczęłam dalej przyszywać serca na narzutę, ale wkurzały mnie resztki nici walające się wkoło (chociaż mam kosz obok siebie) i kot, który na nie polował. Maluch też roznosi to wszystko po domu, bo oczywiście bez jej asysty nie da się nic zrobić. Przypomniało mi się, że Róża Rozpruwacz, u której miałam okazję szyć ze Stefcią swoją piękną suknię, miała ekstra igielniki z workami na szyciowe resztki. I gdzieś podała link do tutka. Zapisałam go sobie pilnie w zakładkach i jak zwykle zostawiłam na później. To później nadeszło dzisiaj :)

Szybciutko przeliczyłam cale na centymetry, pocięłam materiał w słonie od Cottonhill i jazda do pracy! :)

Pięknie słoneczko dzisiaj u nas świeciło :)


To czerwone pod spodem, to wnętrze worka na ścinki.


Nawet zawias na obciążenie się znalazł.


I gotowe :)


wtorek, 15 października 2013

Patchworki, mam nadzieję, że nie potworki :)

Umyśliłam sobie, że dla Malucha na łóżko uszyję patchworkową narzutę. W serduszka. I będę - z czystej ciekawości - liczyć, ile godzin mi to zajmie. Narzuta będzie z białych kwadratów z sercami naszytymi w formie aplikacji i kwadratów w pastelowe paski. Oczywiście w odcieniach różu i fioletów, inne kolory u Malucha nie przejdą :)

Na razie narysowałam sobie projekt, policzyłam wszystko, narysowałam i wycięłam serca oraz wycięłam kwadraty w paski - tu ukłon w stronę mojego S., który na imieniny w zeszłym roku uszczęśliwił mnie krążkowym nożem :) Wygląda to wszystko tak:




A zajęło na razie w sumie 3 godziny.

Wracając do Pani Sowy - jeżeli ktoś chciałby mieć ją na własność a jednocześnie wspomóc Lenkę, niech klika w obrazek  i licytuje :)


niedziela, 13 października 2013

Dla Lenki.

Poznałam ją nie tak dawno, w Lubinie na warsztatach Zdolnych Rąk, które organizuje. Jest osobą energiczną, niesamowicie ciepłą, otwartą na innych i pomocną. I właśnie dlatego - kiedy straciła swój sprzęt, potrzebny do pracy - zdecydowałam się dołączyć do grupy organizującej pomoc dla Leny. W związku z tym powstała Pani Sowa. Zrobiona z bawełny kupionej w Tchibo (ha ha ha, przecież to kawa :P ).

Wycięte...


...spięte...


...Starszaczka przymierzyła oczka :)




Ponieważ Sowa jest dla osoby z wielkim serduszkiem, wszyłam kawałek tasiemki w serca :D


Sowa gotowa!



Starszaczka już zamówiła sobie taką, tylko ma być większa. Może w któryś wolny weekend...

środa, 9 października 2013

Nareszcie skończył się wrzesień :)

Tak, wiem, że się skończył już ponad tydzień temu :P Świętowałam tak długo jego koniec :P

A tak na poważnie - ze wszystkich miesięcy w roku najbardziej nie lubię września. Z prostej przyczyny: zaczyna się nowy rok szkolny a ja mam w pracy urwanie głowy. Na szczęście następny wrzesień dopiero za rok :D

Oczywiście prawie nic nie robiłam. Ale za to dostałam prezent - przepiękny, spodziewany, ale nie tak szybko, zrobiony z sercem i od serca :) Elu, tutaj bardzo Cię przepraszam za takie opóźnienie w ujawnieniu tego, co dla mnie przygotowałaś. Zdjęcia były gotowe już jakiś czas temu, prezenty są w użyciu, ale... no jakoś tak wyszło. Za to teraz patrzcie i podziwiajcie :)

Dostałam prezent, bo wzięłam udział w zabawie Podaj dalej na blogu Eli. Jeśli ktoś czeka na dramatyczne zdjęcia z otwierania paczki, rozrywania jej i wybebeszania kolejnych opakowań, to się nie doczeka. Otóż ja robię to w takim tempie, że nawet ktoś, kto stałby obok, nie nadążyłby z robieniem zdjęć :) A oto i cuda, które ukazały się moim oczom podczas wybebeszania :P

Całość ułożona w zgrabną kupkę :)


Poszewki na podusie idealnie pasujące do koloru kanapy :)


Uroczy woreczek z lawendą - tutaj już wypchany skarbami z następnego zdjęcia.


A oto i skarby :) Czekają na chwilę wolnego czasu.


Zdjęcia z serii "To moje" - od malucha nie mogłam się opędzić :P Śliczna kosmetyczka...


...i komplet biżuterii.


Ciąg dalszy biżutków - Mała zajęła się tymi z poprzedniego zdjęcia, więc mogłam podziałać zdjęciowo :P


Notes we własnoręcznie przez Elę wyhaftowanej i uszytej okładce - tak jeszcze nie umiem :(


Karteczka, będąca pamiątką z zabawy...


... i maleńki pakiecik, którego zawartość jest bardzo osobista :)


Elu, bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję za te wszystkie cudowności i jeszcze raz przepraszam za opóźnienie w publikacji.

Zgodnie z zasadami przy publikacji zdjęć prezentu ogłaszam taką zabawę i u mnie. Oto zasady (ściągnięte oczywiście od Eli):

1. Musisz mieć bloga.
2. Pierwsze trzy osoby, które w komentarzu wyrażą chęć wzięcia udziału w zabawie, otrzymają ode mnie niespodziankę, którą przygotuję i wyślę w ciągu 365 dni.
3. Po otrzymaniu prezentu obdarowany prezentuje upominek na swoim blogu i organizuje taką zabawę.
4. W zabawie można wziąć udział trzy razy.

No, to zapraszam :)