Bo swędzą...



Średnio raz na dobę czuję w nich jakieś mrowienie, oczy zaczynają szukać czegoś w domu, usiąść na ... nie mogę - no coś muszę zrobić. Ale to nie może być tak, że się jedną rzeczą zajmę na dłużej, dajmy na to na miesiąc, nie daj Boże cały rok :) To muszą być rzeczy ciągle nowe, najlepiej niezwiązane z sobą, żeby trzeba było szukać nowych narzędzi, przydasiów i innych drobiazgów. Kieszeń jeszcze tę moją chorobę wytrzymuje, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zmienić mieszkanko na dom albo jakiś magazyn wynająć :P

czwartek, 20 stycznia 2011

No i stało się :)

Nie jestem wielką fanką blogów i internetowego wywnętrzania się, ale zamarzyło mi się coś w stylu kroniki moich działań. Po kilku latach działalności, nazwijmy to artystycznej, wyciągam z szaf różne rzeczy, oglądam i dziwię się, że to ja to zrobiłam. Potrafię świetnie zaplanować przyszłość, ale już kompletnie nie pamiętam, co robiłam. Żeby nie było, wiem, jaką techniką się zajmowałam, wiem, gdzie są narzędzia nieużywane od miesięcy, ale moje twory jakoś giną w zakamarkach mojej własnej łepetyny. I po to zakładam bloga. Żeby gdzieś to było, żebym mogła czasami wrócić do przedmiotów zrobionych i oddanych komuś - bo najczęściej to, co zrobię, idzie na prezenty.

Aha, nie jestem znowu tak bardzo twórcza. Jeśli zainspiruję się czymś, co znajdę w sieci, zawsze podam źródło mojego natchnienia. Ale staram się przy takich inspiracjach coś zmienić, nadać temu własny charakter. I nie ma się co bać, że odpatrzę pomysł od kogoś i będę na nim zarabiać. Zwyczajnie nie mam czasu na jakąś hurtową produkcję: dzieci, niedługo powrót do pracy po macierzyńskim, dom, kot, wyjazdy, szkolenia - gdzie tu jeszcze wcisnąć własny interes? To, co robię, robię dla siebie lub swojej rodziny. No i żeby palce nie swędziały tak bardzo :)